Wycieczka, która w doczesnej historii cieszyła się najmniejszym zainteresowaniem. Dla tych co wyjechali były Gliwice wielką i przyjemną niespodzianką. Miasto przywitało nas wspaniałą jesienną aurą. Program jak zawsze bardzo urozmaicony i nie było żadnych zastrzeżeń ( a może jedna iż zwiedzać trzy cmentarze, było troszeczkę za wiele), można powiedzieć iż program był kolorowy jak jesień.
Ale po kolei. Wyjazd jak zawsze z Nawsia i przy zbiórce tradycyjna rozgrzewka i podanie kropel przeciw chorobie lokomocyjnej.
Droga do Gliwic, to naprawdę chwila i można by powiedzieć tuż za miedzą. Po zakwaterowaniu wyjeżdżamy do miasta i czeka nas pierwszy punkt programu “Palmiarnia”. Tak troszeczkę liczyliśmy na to że to będzie Palarnia, no niestety naprawdę od palmy pochodzi ta nazwa i jest to wspaniały ogród botaniczny.
Po wspaniałym wykładzie, prześliszmy do nowego działu akwaryjnego z różnych części świata.
Po tym zwiedzaniu, wypoczynek przy kawce i ciasteczku tak niektórych podniecił, iż chwycili się śpiwu przy kwiatowym Chopinie.
Po przerwie relaksacyjno-artystycznej wyruszyliśmy na miasto by poznać ciekawe miejsca. Tu było by można pisać naprawdę wiele, może fotografie wystarczą.
No i po tym Tur-de-Gliwice, pora na kolacje i biesiadę 🙂 A było rewelacyjnie !!!
W niedzielę po śniadańku wyruszyliśmy na sztuczny kanał Gliwicki. Po rejsie był przygotowany obiad.
Kanł Gliwicki schemat.
Już w drodze powrotnej zwiedziliśmy Radiostację gliwicką. A tu było bardzo, bardzo ciekawie!
No to już tylko czas na wspólnie zdjęcie i może znów w przyszłym roku w innym miejscu !!!